Dziś była tylko walka, gdyż drużyna zbuntowała się i nie chce rolplejować, mnożnik pedeków jest 1.5, a za gadki ich nie ma wcale, no i ostatnio idzie im znakomicie, niektórzy trafiają nawet na trójce, ich nikt trafić nie może, a jak trafi to zabierze co najwyżej jedno leczenie. Wielkie rzeczy. Zatem walczyliśmy
Najpierw z trójką shardmindów (dwóch wojaków, jeden oprawca), która wylazła na nich z odnogi korytarza, w czasie gdy z tyłu wychynęła para zombali opanowanych przez zgniłoczerwie (czyli Rot Grub Zombie). Shardmindowie to już przeciwnik dobrze znany, pewnie więc dlatego większość rzuciła się do walki z nimi, zostawiając maga sam na sam z parą zombie. Te szybko zaraziły go swoją chorobą, a gdy reszta raczyła się w końcu nimi zainteresować i jednego powalić, okazało się, że po zgonie zostawiają rój robali, którymi tez trzeba się zająć. Nie były dużym zagrożeniem, mimo raniącej aury i (zwyczajowej u rojów)_ niepodatności na ataki bronią konwencjonalną. Po walce drużyna dostała po 637 PD na głowę. Skarbów, niestety, nie zanotowano. Ta grupa shardmindów miała stroje niebieskozielone.
Ledwo zdążyli odsapnąć (czyli zrobić krótki odpoczynek), zaraz wylazła na nich kolejna zgraja: dwóch oprawców (w strojach pomarańczowych), jeden zombie i towarzyszący mu rój - ale tym razem inny, potężniejszy i bardziej magiczny: Awakened Rot Grub Swarm. Zadawał większe obrażenia, potrafił unieruchamiać istoty w pewnym promieniu, a nawet psychicznie ściągać je do siebie, z czego chętnie korzystał by zadawać obrażenia aurą. Grupa początkowo sprawiała wrażenie, jakby chciała rozprawić się najpierw z robactwem, ale gdy tylko oprawcy oślepili maga i rangera, i już się szykowali by zrobić im wjazd do umysłu, niziołek z krasnoludem skupili na nich swe wszystkie ataki, choć nie udało im się zapobiec wniknięciu w eladrina. Ten na szczęście w następnej rundzie wyrzucił intruza, a potem wykazał się zadając dewastujące obrażenia rojowi robali (jak każdy zapewne pamięta, w walce z rojem ataki obszarowe są znacznie skuteczniejsze od strzelania z kuszy). Nagrodą za walkę było 693 PD na głowę oraz wypełniona wszelkim dobrem skrzyneczka: dwa ogniste opale (każdy wart 1000), aleksandryt (500), akwamaryn (500), czarna perła (500), topaz (500), złota bransoleta z akwamarynami (1500) i złoty pierścień z ognistym opalem (1500). Wyszło po 1750 złota na głowę. I jeszcze voucher na broń 12 poziomu. Chyba limit dobroci MG został wyczerpany. Przynajmniej na dwa levele.
Na następnej sesji czarodzieja będzie czekać rzut na leczenie - może choroba zdoła się rozwinąć. O ile zechcą zrobić dłuższy postój.
A na następnej sesji będzie tylko gadanie. Ostatnio mało tego było. Czas oddać co należne członowi "role playing" w nazwie hobby, któremu się z upodobaniem oddajemy.
Drugie rozwiązanie, to więcej walki, ale tym razem z jakimś wymagającym przeciwnikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz